czwartek, 12 września 2013

Rozdział 2


Dominika prosto od Olgi pojechała na uczelnię, a później po zajęciach chciała iść na mecz Skry. Miała nadzieję, że Mariusz ucieszy się z jej obecności. Kiedy była w domu wyciągnęła swoją koszulkę z numerem „2”. Dostała ją od Mariusza. Był to trykot w którym Wlazły rozegrał swój pierwszy mecz w Bełchatowie. Weszła na halę, ale nie skontaktowała się z narzeczonym. Chciała mu zrobić niespodziankę. Usiadła na miejscu, gdzie spokojnie Mariusz powinien ją zauważyć. Zaraz obok niej pojawiła się dziewczyna, około 20 lat. Też miała na koszulce dwójeczkę. Drowicz nie zrobiła sobie nic z tego. Mecz skończył się gładkim zwycięstwem Skry. Zaraz po końcowym siatkarze rozeszli się po trybunach w poszukiwaniu swoich drugich połówek. Przez cały mecz Mariusz był tak skupiony na grze, że nawet nie spojrzał się w miejsce, które zajmowała.
-Kurde…- wypadł jej telefon. Kiedy go sięgała usłyszała znajomy głos:
-Nie spodziewałem się, że w nagrodę za wygrany mecz dostanę taką ładną dziewczynę.-z uśmiechem Dominika podniosła twarz i zobaczyła do kogo Mariusz skierował te słowa, łzy zapiekły jej oczy.
-Dominika! -Mariusz krzyknął na całą halę tak głośno, że kilku kibiców odwróciło się w jego stronę. Przedzierał się przez tłum ale i tak jej nie dogonił. Pobiegł szybko do szatni, ubrał się i pobiegł do samochodu. O tej porze Bełchatów był w drodze, więc Wlazły nie mógł rozwinąć zawrotnej prędkości. Nie wiedział gdzie jechać. Pod mieszkaniem nie było samochodu, do Olgi nie miał co dzwonić bo i tak Dominika jeszcze by nie dojechała. Zawrócił na stacji benzynowej i pojechał do mieszkania. Nie spodziewał się, że pod drzwiami czekać będzie na niego Monika.
-Przepraszam, ale nie mam ochoty na spotkania.- wyminął ją i otworzył drzwi mieszkania, a Monika nie należała do osób, które łatwo rezygnują. Wepchnęła go do mieszkania i zaczęła namiętnie całować, przystawiając go do ściany. Nie miał wyjścia jak tylko poddać się tym pieszczotom i samemu czerpać z nich przyjemność.
-Monika…- tyle zdążył powiedzieć a już znajdował się bez koszulki na kuchennym blacie. W błyskawicznym tempie pozbył się garderoby dziewczyny, której nie znał nawet nazwiska.
&&&
Łzy utrudniały jej prowadzenie samochodu. Nie mogła uwierzyć w to co widziała i w to co się dzieje teraz. Mariusz nie wysłał jej żadnego smsa, nie zadzwonił. Nie interesował się jej losem. Była godzina 23 kiedy jechała do.. donikąd. Jechała przed siebie, gdzie ją oczy poniosą i na ile starczy jej paliwa. Włączyła radio, a z jego głośników wydobywała się jej ulubiona piosenka:
Ref.
Nic nie może przecież wiecznie trwać
Co zesłał los trzeba będzie stracić
Nic nie może przecież wiecznie trwać
Za miłość też przyjdzie kiedyś nam zapłacić


Wsłuchując się w jej słowa, rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Jaka ja byłam głupia…- słowo „byłam” nabrało nowego znaczenia. Samochód Dominiki nie oczekiwanie zjechał w bok i uderzył w drzewo…
&&&
Arek dostał 4 dni wolnego, więc od razu postanowił wykorzystać ten czas na podróż do Polski. Kupił bilety i już o 10 czasu polskiego lądował na lotnisku w Warszawie. Tam wynajął taksówkę i o 13 był już w ramionach swojej Agi.
-Kocham Cię wiesz?- uśmiechnęła się promiennie, gdy tylko się od siebie oderwali.
-Wiem skarbie. Nie wiesz czy Misiek jest w domu?- cały Arek. Nigdy nie zapomina o przyjaciołach.
-Jest. Widziałam jak wracał rano ze sklepu. Nie najlepiej jest u Mariusza… -opowiedziała mu historię z hali.
-Dzwonię do Mariusza…- rzucił się na kanapę, zahaczając jeszcze o pilot. Wybrał numer Wlazłego ale nie mógł go złapać.
-Arek nie martw się. Kto jak kto, ale Mariusz umie zadbać o swoje życie uczuciowe.-wyciągnęła ręce w jego kierunku a on ją mocno przytulił.
-A my też potrafimy zadbać o swoje życie uczuciowe, prawda?- Agnieszka skinęła głową i znalazła się na rękach Arka.
&&&
Obudził się i od razu  w jego głowie zaświtały obrazy poprzedniej nocy. Monika jeszcze spała a on nagle przypomniał sobie o Dominice. Włączył swój telefon i zobaczył, że moc ludzi chciała się z nim skontaktować. Dzwoniła nawet mama Dominiki. Wyszedł z sypialni, nie będzie przecież rozmawiał z przyszłą teściową patrząc na śpiącą kochankę.
-Dzień dobry. Przepraszam, że wczoraj nie oddzwoniłem ale miałem problemy z ładowarką.- wymyślił na poczekaniu.
-***
-Słucham?!-
-***
-Zaraz tam będę.- odłożył telefon i w pośpiechu zabrał się za ubieranie. Monice zostawił krótką wiadomość i wyszedł z mieszkania. Nie mógł odpalić samochodu i zmuszony był jechać taksówką. Biegiem udał się na OIOM, gdzie leżała Dominika. Kiedy ją tylko zobaczył, łzy napłynęły mu do oczu. Leżała w białej pościeli i wyglądała jak aniołek. Była teka bezbronna… On wczorajszej nocy zabawiał się z inna a ona w tym czasie walczyła o życie. Nadal walczy…
-Mariuszku…- obok niego pojawiła się mama Dominiki. Była zmęczona i przerażona.
-Wie pani jak to się stało?
-Uderzyła w drzewo. Nie była pijana…- Mariusz przytulił przyszłą teściową.
-Mogę do niej wejść?
-Tak, ja pójdę napić się kawy…- kobieta zostawiła go samego. Wszedł do Sali i usiadł obok łóżka. Wziął drobną dłoń Drowicz i przyłożył ją do swojej twarzy. Była lodowata a na twarzy nie widział tego uśmiechu, którym robił furorę w całym Wieluniu.
-Kochanie ja przepraszam… Ja już nigdy Cię nie zdradzę, tylko proszę wróć do mnie. Obiecuję ci, że będę z Tobą i przy tobie zawsze tylko nie odchodź. Jesteś nam wszystkim potrzebna… Kto będzie doradzał Oldze i Adze w zakupach? Kto będzie śmiał się z włosów Michała?- delikatnie się uśmiechnął. Myślał, że w Sali jest sam ale mylił się. Za nim stał Arek, który został powiadomiony o wypadku przez panią Bożenę, mamę Dominiki.
-Jak mogłeś ją zdradzić?!- zapytał cicho ale w jego głosie można było usłyszeć złość i gniew na Mariusza. To Gołaś zawsze powtarzał Wlazłemu, że ma skarb i jeśli skrzywdzi Drowicz będzie miał z nim do czynienia. Wtedy żartował a teraz jest taka sytuacja, że Mariusz najprawdopodobniej, niecelowo oczywiście ale przyczynił się do wypadku Dominiki.
-Arek to…to był impuls. – impulsywnie Arek przyłożył mu w „uśmiech”. Mariusz nawet nie zaprotestował. Wiedział, że mu się należało. Spojrzał ostatni raz w stronę narzeczonej.
-Ja ją kocham…- powiedział do Arka ale ten tylko ironicznie się uśmiechnął. Gołaś usiadł przy Dominice. Podobnie jak Wlazły wziął jej dłoń w swoją. W porównaniu z jego dłonią, kończyna Domy wyglądała mizernie.
-Domiś obudź się. Zrób to dla mnie. Jak ciebie nie będzie to kto będzie się ze mnie nabijał, że nie umiem grać w siatkówkę? Kto będzie mi wytykał, że na każdej wigilii zjadam za dużo pączków ? Nie możesz tak po prostu nas zostawić…- zamknął oczy i przypomniał sobie rodzinne spotkanie. Nie było na nim Dominiki, nie wróciła jeszcze z festynu.
-Wiecie co, ja wyjdę Dominice naprzeciw…- Arek nie mógł doczekać się siostry. Kiedy tylko wyszedł z domu, gdzieś w dali usłyszał ten charakterystyczny śmiech. Nikt nie ma takiego uśmiechu jak ona. Wyszedł z rządka bloków i znalazł ją na huśtawce. Nie była sama.
-Narobię jej obciachu…- uśmiechnął się do swoich myśli, ale kiedy z każdym krokiem zbliżał się do „pary”, wydawało mu się, że zna tego tajemniczego amanta swojej Dominiczki. I tak pierwsza dostrzegła go Drowicz więc nici z jakiegoś obciachowego powitania.
-Aruś!- krzyknęła i rzuciła się mu na szyję.[…]
-A Dominika ma chłopaka!- powiedział to tak głośno, że nawet babcia Hela, która narzeka na zanikający słuch uśmiechnęła się na tę wiadomość. Dziewczyna zmierzyła go morderczym wzrokiem i pobiegła zawstydzona do swojego pokoju.
-No to teraz Arek masz przekichane…- stwierdziła Kaśka, młodsza siostra Arka. Gołaś sztucznie się uśmiechnął i poszedł do siostry. Pukał i pukał ale po drugiej stronie słyszał same nieprzychylne słowa:
-Idź stąd ty plociuchu! To nie jest mój chłopak, dopiero dziś go poznałam i fajnie nam się rozmawiało. A teraz jak znam życie to zabronią mi się spotykać z Mariuszem i będę mogła co najwyżej chodzić do mojego sąsiada z na przeciwka.- boże ile da dziewczyna ma decybeli w głosie.
-Ej mówisz i tym chłopaczku bez zębów naprzodzie?!- przed nosem otworzyły mu się drzwi.
-O tym samym.- nie mogła się nie uśmiechnąć widząc przerażoną minę Arka.
-No to Mariusz jest już zdecydowanie lepszy….
-Gdybym wiedział jak to się skończy, na siłę zaprowadziłbym Cię do tego chłopaczka bezzębów.- poczuł łzy na policzku.
-Arek…- Dominika powiedziała cichutko, prawie niedosłyszalnie.
-Słoneczko… -Gołaś uśmiechnął się i zawołał lekarza i mamę dziewczyny. Później już nie mógł wejść do sali.
-Teraz sobie Mariusz porozmawiamy…- wyszedł ze szpitala, wsiadł do samochodu i odjechał.
&&&
By wspierać Mariusza, z Częstochowy przyjechał Michał i Olga. Nie świadomi tego, że Mariusz ma parę grzechów na sumieniu.
-Mariusz uspokój się! Dominika jest silna.- tak Olga zareagowała na nerwy Mariusza. Chodził po pokoju i niegdzie nie mógł znaleźć sobie miejsca.
-Ja otworzę.- Michał wpuścił do domu przyjaciela, Arka. Pierwszy raz widział Gołasia w takim stanie. „Bestia” jak określił go Lozano był zawsze okazem spokoju i opanowania. Ale nie tym razem…
-Gdzie on jest?!- minął Michała, a mały włos go nie potrącił.
-Arek!- ucieszyła się Olga, ale w momencie gdy zobaczyła minę Gołasia, pobiegła szybko do Michała i razem z nim przyglądała się całej sytuacji.
-Zniszczyłeś jej życie! A ja głupi zawsze powtarzałem rodzicom Dominiki, że jesteś dobrym człowiekiem. Wiesz jak ja teraz wyglądam?!- złość kipiała z każdego centymetra jego ciała. A tych centymetrów jest naprawdę sporo…
-Arek ja nie wiem jak to się stało.- wybrał najgorszą odpowiedź z możliwych, bo tym samym jeszcze bardziej zdenerwował Gołego.
-Ale przepraszam co nie wiesz jak się stało?! Nie wiesz jak znalazłeś się w łóżku z tą dziewczyną czy jak?!- Olga spojrzała zdziwiona najpierw na Michała, a później chciała już tylko usłyszeć odpowiedź Mariusza.
-Nie wiecie jak tego żałuje, ale nie cofnę teraz czasu…- do ofensywy przyłączył się Michał.
-To jest ta dziewczyna z klubu?!- nie krył zdziwienia.
-Pani Bożena dzwoni.- napiętą sytuację przerwała Olga, która odebrała telefon od mamy Dominiki. Wyszła do innego pokoju by nie narazić się, że w trakcie jej rozmowy trójka „przyjaciół” pobije się.
-Nigdy nie sądziłem, że to powiem ale jesteś dupkiem. Skończonym, cholernym egoistą. Myślisz tylko o sobie. Mam nadzieję, że Dominika nie będzie chciała Cię znać!- wykrzyczał mu to w twarz.
-O boże…- usłyszeli z sąsiedniego pokoju.
-Co się stało?!- Michał potrząsnął Olgą, która wyglądała jakby usłyszała najgorszą z możliwych wiadomości, że Dominika…
-Do..omi..nika…-szlochała wtulona w tors Michała. Momentalnie w oczach Mariusza stanęły łzy.
-Co znią?!
-Okazałos ię, że była w ciąży i straciła dziecko…- płakała jeszcze głośniej. Najgorsze miała jeszcze przed sobą.
-I lekarze nie dają jej większych szans na to by ponownie zaszła w ciążę…- nie sposób opisać uczuć jakie targały teraz Mariuszem. Wrócił do salonu i osunął się po ścianie. Czuł się cholernie winny. Przez chwilę poczuł się ojcem i nagle dowiedział się, że stracił swoje maleństwo, a na domiar złego Dominika nie będzie mieć już dzieci. Wyobraził sobie jak ona się teraz czuje…
&&&
Dominikanie kontaktowała. Leżała i ciągle wpatrywała się w jeden punkt. Od kiedy usłyszała, że straciła dziecko i nigdy nie będzie mogła być matką przestała chcieć żyć. Nie miała po co, dla kogo. Nikt nie był wstanie jej pocieszyć. Do sali wszedł Mariusz. Miał minę zbitego psa. Jej widok przyprawiał go o ból serca.
-Kochanie przepraszam… Wiem, że nie powinienem tu przychodzić ale chce żebyś wiedziała, że tamta kobieta nic dla mnie nie znaczy. To był nic nieznaczący incydent w moim życiu. Ty jesteś tą jedyną z którą chcę spędzić życie.- on płakał a ona nic, zero reakcji.
-Przepraszam ale musi pan już iść. Skończył się czas odwiedzin.- było grubo po 22. Pocałował jej usta, a ona nawet nie drgnęła. Wolałby, żeby strzeliła mu w twarz. Wolałby żeby krzyczała, tak jak krzyczał Arek. Z jego ust usłyszał najgorszą prawdę i był muza to wdzięczny. Musiał zmienić swoje życie i co najważniejsze chciał tego… Dla niej. Dla Dominiki…

&&&
Witam! Jak zauważyłyście założyłam opowiadanie i mam nadzieję, że początek Was zainteresował. Dodaję dziś drugi rozdział bo dziś jest wyjątkowym dzień i tak pomyślałam, że drugi rozdział będzie takim prezentem. Jeśli ktoś chciałby, bym informowała go o nowych notkach to proszę o zostawienie po sobie jakiegoś śladu;) Na pewno odpowiem. Do napisania!;*