Dominika prosto od Olgi pojechała na uczelnię, a później po zajęciach chciała iść na mecz Skry. Miała nadzieję, że Mariusz ucieszy się z jej obecności. Kiedy była w domu wyciągnęła swoją koszulkę z numerem „2”. Dostała ją od Mariusza. Był to trykot w którym Wlazły rozegrał swój pierwszy mecz w Bełchatowie. Weszła na halę, ale nie skontaktowała się z narzeczonym. Chciała mu zrobić niespodziankę. Usiadła na miejscu, gdzie spokojnie Mariusz powinien ją zauważyć. Zaraz obok niej pojawiła się dziewczyna, około 20 lat. Też miała na koszulce dwójeczkę. Drowicz nie zrobiła sobie nic z tego. Mecz skończył się gładkim zwycięstwem Skry. Zaraz po końcowym siatkarze rozeszli się po trybunach w poszukiwaniu swoich drugich połówek. Przez cały mecz Mariusz był tak skupiony na grze, że nawet nie spojrzał się w miejsce, które zajmowała.
-Kurde…-
wypadł jej telefon. Kiedy go sięgała usłyszała znajomy głos:
-Nie
spodziewałem się, że w nagrodę za wygrany mecz dostanę taką ładną dziewczynę.-z
uśmiechem Dominika podniosła twarz i zobaczyła do kogo Mariusz skierował te
słowa, łzy zapiekły jej oczy.
-Dominika!
-Mariusz krzyknął na całą halę tak głośno, że kilku kibiców odwróciło się w
jego stronę. Przedzierał się przez tłum ale i tak jej nie dogonił. Pobiegł
szybko do szatni, ubrał się i pobiegł do samochodu. O tej porze Bełchatów był w
drodze, więc Wlazły nie mógł rozwinąć zawrotnej prędkości. Nie wiedział gdzie
jechać. Pod mieszkaniem nie było samochodu, do Olgi nie miał co dzwonić bo i
tak Dominika jeszcze by nie dojechała. Zawrócił na stacji benzynowej i pojechał
do mieszkania. Nie spodziewał się, że pod drzwiami czekać będzie na niego
Monika.
-Przepraszam,
ale nie mam ochoty na spotkania.- wyminął ją i otworzył drzwi mieszkania, a
Monika nie należała do osób, które łatwo rezygnują. Wepchnęła go do mieszkania
i zaczęła namiętnie całować, przystawiając go do ściany. Nie miał wyjścia jak
tylko poddać się tym pieszczotom i samemu czerpać z nich przyjemność.
-Monika…-
tyle zdążył powiedzieć a już znajdował się bez koszulki na kuchennym blacie. W
błyskawicznym tempie pozbył się garderoby dziewczyny, której nie znał nawet
nazwiska.
&&&
Łzy
utrudniały jej prowadzenie samochodu. Nie mogła uwierzyć w to co widziała i w
to co się dzieje teraz. Mariusz nie wysłał jej żadnego smsa, nie zadzwonił. Nie
interesował się jej losem. Była godzina 23 kiedy jechała do.. donikąd. Jechała
przed siebie, gdzie ją oczy poniosą i na ile starczy jej paliwa. Włączyła
radio, a z jego głośników wydobywała się jej ulubiona piosenka:
Ref.
Nic nie może przecież wiecznie
trwać
Co zesłał los trzeba będzie
stracić
Nic nie może przecież wiecznie trwać
Za miłość też przyjdzie kiedyś
nam zapłacić
Wsłuchując
się w jej słowa, rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Jaka ja
byłam głupia…- słowo „byłam” nabrało nowego znaczenia. Samochód Dominiki nie
oczekiwanie zjechał w bok i uderzył w drzewo…
&&&
Arek
dostał 4 dni wolnego, więc od razu postanowił wykorzystać ten czas na podróż do
Polski. Kupił bilety i już o 10 czasu polskiego lądował na lotnisku w
Warszawie. Tam wynajął taksówkę i o 13 był już w ramionach swojej Agi.
-Kocham
Cię wiesz?- uśmiechnęła się promiennie, gdy tylko się od siebie oderwali.
-Wiem
skarbie. Nie wiesz czy Misiek jest w domu?- cały Arek. Nigdy nie zapomina o
przyjaciołach.
-Jest. Widziałam
jak wracał rano ze sklepu. Nie najlepiej jest u Mariusza… -opowiedziała mu
historię z hali.
-Dzwonię
do Mariusza…- rzucił się na kanapę, zahaczając jeszcze o pilot. Wybrał numer
Wlazłego ale nie mógł go złapać.
-Arek
nie martw się. Kto jak kto, ale Mariusz umie zadbać o swoje życie
uczuciowe.-wyciągnęła ręce w jego kierunku a on ją mocno przytulił.
-A my
też potrafimy zadbać o swoje życie uczuciowe, prawda?- Agnieszka skinęła głową
i znalazła się na rękach Arka.
&&&
Obudził
się i od razu w jego głowie zaświtały obrazy poprzedniej nocy.
Monika jeszcze spała a on nagle przypomniał sobie o Dominice. Włączył swój
telefon i zobaczył, że moc ludzi chciała się z nim skontaktować. Dzwoniła nawet
mama Dominiki. Wyszedł z sypialni, nie będzie przecież rozmawiał z przyszłą
teściową patrząc na śpiącą kochankę.
-Dzień
dobry. Przepraszam, że wczoraj nie oddzwoniłem ale miałem problemy z
ładowarką.- wymyślił na poczekaniu.
-***
-Słucham?!-
-***
-Zaraz
tam będę.- odłożył telefon i w pośpiechu zabrał się za ubieranie. Monice zostawił
krótką wiadomość i wyszedł z mieszkania. Nie mógł odpalić samochodu i zmuszony
był jechać taksówką. Biegiem udał się na OIOM, gdzie leżała Dominika. Kiedy ją
tylko zobaczył, łzy napłynęły mu do oczu. Leżała w białej pościeli i wyglądała
jak aniołek. Była teka bezbronna… On wczorajszej nocy zabawiał się z inna a ona
w tym czasie walczyła o życie. Nadal walczy…
-Mariuszku…-
obok niego pojawiła się mama Dominiki. Była zmęczona i przerażona.
-Wie pani
jak to się stało?
-Uderzyła
w drzewo. Nie była pijana…- Mariusz przytulił przyszłą teściową.
-Mogę do
niej wejść?
-Tak, ja
pójdę napić się kawy…- kobieta zostawiła go samego. Wszedł do Sali i usiadł obok
łóżka. Wziął drobną dłoń Drowicz i przyłożył ją do swojej twarzy. Była lodowata
a na twarzy nie widział tego uśmiechu, którym robił furorę w całym Wieluniu.
-Kochanie
ja przepraszam… Ja już nigdy Cię nie zdradzę, tylko proszę wróć do mnie. Obiecuję
ci, że będę z Tobą i przy tobie zawsze tylko nie odchodź. Jesteś nam wszystkim
potrzebna… Kto będzie doradzał Oldze i Adze w zakupach? Kto będzie śmiał się z
włosów Michała?- delikatnie się uśmiechnął. Myślał, że w Sali jest sam ale
mylił się. Za nim stał Arek, który został powiadomiony o wypadku przez panią
Bożenę, mamę Dominiki.
-Jak mogłeś
ją zdradzić?!- zapytał cicho ale w jego głosie można było usłyszeć złość i
gniew na Mariusza. To Gołaś zawsze powtarzał Wlazłemu, że ma skarb i jeśli skrzywdzi
Drowicz będzie miał z nim do czynienia. Wtedy żartował a teraz jest taka
sytuacja, że Mariusz najprawdopodobniej, niecelowo oczywiście ale przyczynił
się do wypadku Dominiki.
-Arek to…to
był impuls. – impulsywnie Arek przyłożył mu w „uśmiech”. Mariusz nawet nie
zaprotestował. Wiedział, że mu się należało. Spojrzał ostatni raz w stronę narzeczonej.
-Ja ją kocham…-
powiedział do Arka ale ten tylko ironicznie się uśmiechnął. Gołaś usiadł przy
Dominice. Podobnie jak Wlazły wziął jej dłoń w swoją. W porównaniu z jego
dłonią, kończyna Domy wyglądała mizernie.
-Domiś obudź
się. Zrób to dla mnie. Jak ciebie nie będzie to kto będzie się ze mnie nabijał,
że nie umiem grać w siatkówkę? Kto będzie mi wytykał, że na każdej wigilii
zjadam za dużo pączków ? Nie możesz tak po prostu nas zostawić…- zamknął oczy i
przypomniał sobie rodzinne spotkanie. Nie było na nim Dominiki, nie wróciła
jeszcze z festynu.
-Wiecie
co, ja wyjdę Dominice naprzeciw…- Arek nie mógł doczekać się siostry. Kiedy
tylko wyszedł z domu, gdzieś w dali usłyszał ten charakterystyczny śmiech. Nikt
nie ma takiego uśmiechu jak ona. Wyszedł z rządka bloków i znalazł ją na
huśtawce. Nie była sama.
-Narobię
jej obciachu…- uśmiechnął się do swoich myśli, ale kiedy z każdym krokiem
zbliżał się do „pary”, wydawało mu się, że zna tego tajemniczego amanta swojej
Dominiczki. I tak pierwsza dostrzegła go Drowicz więc nici z jakiegoś
obciachowego powitania.
-Aruś!-
krzyknęła i rzuciła się mu na szyję.[…]
-A
Dominika ma chłopaka!- powiedział to tak głośno, że nawet babcia Hela, która
narzeka na zanikający słuch uśmiechnęła się na tę wiadomość. Dziewczyna
zmierzyła go morderczym wzrokiem i pobiegła zawstydzona do swojego pokoju.
-No
to teraz Arek masz przekichane…- stwierdziła Kaśka, młodsza siostra Arka. Gołaś
sztucznie się uśmiechnął i poszedł do siostry. Pukał i pukał ale po drugiej
stronie słyszał same nieprzychylne słowa:
-Idź
stąd ty plociuchu! To nie jest mój chłopak, dopiero dziś go poznałam i fajnie
nam się rozmawiało. A teraz jak znam życie to zabronią mi się spotykać z
Mariuszem i będę mogła co najwyżej chodzić do mojego sąsiada z na przeciwka.-
boże ile da dziewczyna ma decybeli w głosie.
-Ej
mówisz i tym chłopaczku bez zębów naprzodzie?!- przed nosem otworzyły mu się
drzwi.
-O
tym samym.- nie mogła się nie uśmiechnąć widząc przerażoną minę Arka.
-No
to Mariusz jest już zdecydowanie lepszy….
-Gdybym wiedział
jak to się skończy, na siłę zaprowadziłbym Cię do tego chłopaczka bezzębów.-
poczuł łzy na policzku.
-Arek…- Dominika
powiedziała cichutko, prawie niedosłyszalnie.
-Słoneczko…
-Gołaś uśmiechnął się i zawołał lekarza i mamę dziewczyny. Później już nie mógł
wejść do sali.
-Teraz sobie
Mariusz porozmawiamy…- wyszedł ze szpitala, wsiadł do samochodu i odjechał.
&&&
By wspierać
Mariusza, z Częstochowy przyjechał Michał i Olga. Nie świadomi tego, że Mariusz
ma parę grzechów na sumieniu.
-Mariusz
uspokój się! Dominika jest silna.- tak Olga zareagowała na nerwy Mariusza. Chodził
po pokoju i niegdzie nie mógł znaleźć sobie miejsca.
-Ja otworzę.-
Michał wpuścił do domu przyjaciela, Arka. Pierwszy raz widział Gołasia w takim
stanie. „Bestia” jak określił go Lozano był zawsze okazem spokoju i opanowania.
Ale nie tym razem…
-Gdzie on
jest?!- minął Michała, a mały włos go nie potrącił.
-Arek!-
ucieszyła się Olga, ale w momencie gdy zobaczyła minę Gołasia, pobiegła szybko do
Michała i razem z nim przyglądała się całej sytuacji.
-Zniszczyłeś
jej życie! A ja głupi zawsze powtarzałem rodzicom Dominiki, że jesteś dobrym człowiekiem.
Wiesz jak ja teraz wyglądam?!- złość kipiała z każdego centymetra jego ciała. A
tych centymetrów jest naprawdę sporo…
-Arek ja
nie wiem jak to się stało.- wybrał najgorszą odpowiedź z możliwych, bo tym
samym jeszcze bardziej zdenerwował Gołego.
-Ale przepraszam
co nie wiesz jak się stało?! Nie wiesz jak znalazłeś się w łóżku z tą
dziewczyną czy jak?!- Olga spojrzała zdziwiona najpierw na Michała, a później chciała
już tylko usłyszeć odpowiedź Mariusza.
-Nie
wiecie jak tego żałuje, ale nie cofnę teraz czasu…- do ofensywy przyłączył się Michał.
-To jest
ta dziewczyna z klubu?!- nie krył zdziwienia.
-Pani Bożena
dzwoni.- napiętą sytuację przerwała Olga, która odebrała telefon od mamy Dominiki.
Wyszła do innego pokoju by nie narazić się, że w trakcie jej rozmowy trójka
„przyjaciół” pobije się.
-Nigdy nie
sądziłem, że to powiem ale jesteś dupkiem. Skończonym, cholernym egoistą. Myślisz
tylko o sobie. Mam nadzieję, że Dominika nie będzie chciała Cię znać!- wykrzyczał
mu to w twarz.
-O boże…-
usłyszeli z sąsiedniego pokoju.
-Co się stało?!-
Michał potrząsnął Olgą, która wyglądała jakby usłyszała najgorszą z możliwych
wiadomości, że Dominika…
-Do..omi..nika…-szlochała
wtulona w tors Michała. Momentalnie w oczach Mariusza stanęły łzy.
-Co
znią?!
-Okazałos
ię, że była w ciąży i straciła dziecko…- płakała jeszcze głośniej. Najgorsze miała
jeszcze przed sobą.
-I lekarze
nie dają jej większych szans na to by ponownie zaszła w ciążę…- nie sposób
opisać uczuć jakie targały teraz Mariuszem. Wrócił do salonu i osunął się po
ścianie. Czuł się cholernie winny. Przez chwilę poczuł się ojcem i nagle dowiedział
się, że stracił swoje maleństwo, a na domiar złego Dominika nie będzie mieć już
dzieci. Wyobraził sobie jak ona się teraz czuje…
&&&
Dominikanie
kontaktowała. Leżała i ciągle wpatrywała się w jeden punkt. Od kiedy usłyszała,
że straciła dziecko i nigdy nie będzie mogła być matką przestała chcieć żyć.
Nie miała po co, dla kogo. Nikt nie był wstanie jej pocieszyć. Do sali wszedł
Mariusz. Miał minę zbitego psa. Jej widok przyprawiał go o ból serca.
-Kochanie
przepraszam… Wiem, że nie powinienem tu przychodzić ale chce żebyś wiedziała, że
tamta kobieta nic dla mnie nie znaczy. To był nic nieznaczący incydent w moim
życiu. Ty jesteś tą jedyną z którą chcę spędzić życie.- on płakał a ona nic, zero
reakcji.
-Przepraszam
ale musi pan już iść. Skończył się czas odwiedzin.- było grubo po 22. Pocałował
jej usta, a ona nawet nie drgnęła. Wolałby, żeby strzeliła mu w twarz. Wolałby
żeby krzyczała, tak jak krzyczał Arek. Z jego ust usłyszał najgorszą prawdę i
był muza to wdzięczny. Musiał zmienić swoje życie i co najważniejsze chciał
tego… Dla niej. Dla Dominiki…
&&&
Witam!
Jak zauważyłyście założyłam opowiadanie i mam nadzieję, że początek Was
zainteresował. Dodaję dziś drugi rozdział bo dziś jest wyjątkowym dzień i tak
pomyślałam, że drugi rozdział będzie takim prezentem. Jeśli ktoś chciałby, bym
informowała go o nowych notkach to proszę o zostawienie po sobie jakiegoś
śladu;) Na pewno odpowiem. Do napisania!;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz